Autor wierszy Władysław Hryniewicz
Autorem niżej wymienionych wierszy jest Pan Wiesław Hryniewicz zam. w Łomży, który wyraził zgodę, bym zamieścił je na swojej stronie internetowej. Rodzina Hryniewczów wywodzi się ze wsi Żyżma koło Trokiel. Dziadek autora wierszy Stanisław Hryniewicz, był członkiem Armii Krajowej i współpracował a Komendantem Placówki AK w Trokielach, ppor. Władysławem Mickiewiczem. Ojciec Leonard Hryniewicz , jako kilkunastoletni chłopiec był kurierem Armii Krajowej między .Zyżmą a Trokielami.
Jam… utrącony –
Odtrącony,
Orzeł nadniemeński -
Lidy
Polski – herbu Pogoń
Zagubiony…
pomimo, że jestem już od dawna w Polsce mej najdroższej
co mnie dzieckiem w potrzebie z rodzicami przytuliła i dalej
hołubi. Kiedy to znalazłszy w niej miejsce wżyłem się tam
i dalej się wżywam, to jednak nie zaprzestałem jako chory ptak
błędnie kołować. Bo choć to wydaje się dziwne, ale ja wciąż
w niej czuję się obco – ja Kresów Orzeł Beznożny –
jakby duch inwalida tamtej Polski, szukający wciąż w Niej
siebie – jak ślepiec bez oczu zbrodniczo wyłupionymi, by kata nie
móc upokorzyć przebaczającym spojrzeniem swych pustych
oczodołów. Upiorną grozą spojrzenia ciemności upokarzam kata i
składam za oprawcę w ofierze swój ból i cierpienie, aby
opamiętał się i nawrócił się na dobro, skoro błądzi.
Post Scriptum
I przez to, nie mogłem w Macierzy się odnaleźć, aby wzlecieć dla jej Wielkości.
W tej Macierzy godzącej się i zarazem nie godzącej się na fałszywą przyjaźń z Faryzeuszem ze Wschodu, piewcą pokoju i demokracji, a zarazem gnębiciela moich Kresów, Godności i Prawdy. Tego Wandala – sprawcy bezmiaru zniszczeń kresowej polskości i znikczemnienia innych żyjących tu nacji
- widocznej z cokołu pomnika, górującego niezłomnie i dumnie na cmentarzu w Lidzie, na którym ostały się tylko moje oderwane szpony, wpięte w kamień cokołu zaciśniętymi pazurami w nieugiętym trwaniu, na zawsze i nie do oderwania od tego miejsca, miasta i od tej ziemi kresowej.
Ja - Orzeł,
przez sowietów zrzucony z cokołu,
na ziemię
i rozbity.
Roztrzaskany.
Opluty i zbezczeszczony.
Pogardzony,
i zadeptany
Wdeptany w ziemię
I tu-że połączony z kośćmi przodków,
wspólnego dziedzictwa i naszego świadectwa -
Jestestwa w trwaniu polskości i białoruskości.
Duchem żyłem w umysłach i sercach
ludzi Kresów i z Kresów
rozrzuconych po świecie,
od Ameryki, poprzez Europę i Polskę, aż po Kamczatkę
I mieszkających Tu, przede wszystkim, na Białorusi,
Trwających przy swoim godną postawą.
Jestem - każdym to z Was,
a Wy – jesteście - i każdy z Was mną jest -
Orłem Nadniemeńskim
Aż w końcu pomyślny nadszedł dziejowy czas,
/Wam też to zawdzięczam Krajanie,/
Iż mogłem osiąść w Lidzie ponownie na pomnika cokole,
I wrosnąć, w ostałe, zaciśnięte szpony
odradzającej się polskości i chwałę Białorusi,
Na wspólną Wielkość Ojczyzny-Matki.
Białorusini! - Polacy! - rodacy
„Pogonią” złączeni my w Jedno,
Połączeni bielą i czerwienią swoich flag
i wiekowym z sobą do końca sąsiedztwem.
To nic, że granica bardziej nas teraz dzieli
Duch bratni jest ponad przepaście.
Osadziłem się tu w Mińsku na Placu Zwycięstwa
Lecz widzę tam tylko Rosję z cokołu pomnika,
gdy swojskość białoruska jest w podziemiu,
zmrożona sowiecką wciąż nocą polarną
ale wybudza się ze snu białoruski naród
sercem swoich patriotów - białoruskich i polskich.
Baćka, bądź nam i Cesarzem, ale białoruskim!
Prowadź - jeżeli umiesz - ale „po naszemu, tutejszemu”.
Skrzydła moje trzepoczą w poszumie Niemna
Nadając bieg historii naszych oczekiwań
To tu! tworzy się znowu nasza wspólna historia
I duma z tego, iż jesteśmy znowu razem
Jednym Bratnim Ojczyzny Narodem.
|