Zmieszały się kości
Rzuciliśmy się z motyką na gwiazdę, jak na słońce,
gdyż nie pogodziliśmy się z utratą Kresów przez Rzeczypospolitę.
Po lasach chodziliśmy do roku 1953 zbrojnie,
uznani za straceńców - patrioci Najjaśniejszej
- Polacy i Białorusini,
zorganizowani w kresowej samoobronie
(podobnie, jak nasi ojcowie 30 lat wcześniej),
broniąc do upadłego tożsamości ojczystych Kresów
przed samowolą zwycięzcy, przed zadeptaniem i rusyfikacją.
Odeszliśmy z ziemi z piętnem „parszywców”.
Prześladowcy ukryli naszą śmierć i ciała,
zwyczajem hien, nocą, zasypali skrycie,
w rozpadlinach, utytławszy wpierw w gnoju i w błocie.
Satysfakcję mieli, gnojąc „pańskuju Polszu”
i „biełopolaków”, nas nazywając „biełobandyty”.
Odebrano nam życie i ludzką godność,
lecz nie daliśmy wyrwać sobie polskiej duszy.
Przeżyliśmy tutaj w pamięci u polskich ludzi,
a w ziemi pozostały roztrzaskane nasze kości
nie wiadomo gdzie walające się, bez poszanowania,
obrazując gehennę, jaką przeżyła tutaj polskość,
pacyfikowana przez długie, długie, dłużące się lata,
świadcząc o niezłomności Kresów Rzeczypospolitej,
doświadczonej dramatem walki i tragedią niszczenia
oraz grozą dobijania.
Kości nasze rozgrzebują do dziś orne pługi,
a zwierzęta roznoszą, porzucając po drodze.
Leżą wszędzie, na polach i po lasach kamyki.
To nasze kości, którymi usłana jest kresowa ziemia.
Pies wyjąc nocą zagrzebuje je w ziemi.
Ostatnią posługę odprawia nam zwierzę,
gdy zapomnieli o nas w Polsce rodacy,
pomodlić się i wspomnieć, choćby sekundę.
Pies nas pochował zawodząc psie pieśni.
Nie było apelu poległych, fam fur, odczytów,
nie było chóru, mszy polowej i salw armatnich,
pozostał żal do Ojczyzny, Polski i Narodu.
To pochówki twoich bohaterów Polsko,
jakże częste one były na Kresach,
Lecz gorsza niż to, jest Twoja niepamięć
I zapomnienie jest gorsze, niźli psi pochówek.
Co jeszcze chcesz od nas Polsko,
od nieszczęśników i nędzarzy?
Oddaliśmy przecież całych siebie.
Co jeszcze mogą z siebie dać biedaki?
Z Zaświatów możemy ofiarować
już tylko swoją mękę
tęsknoty za Tobą i naszymi bliskimi,
którzy w rozpaczy po nas płaczą,
a płacz ich jest i naszym płaczem.
I słychać nasz szloch zawodzący i głuchy
w szaleństwie wiatru pędzącego w deszczu
niezliczonych kropel z nierytmicznym ich dudnieniem
o ziemię, chłodzących kamienie, te cierpiące nasze dusze.
Wypłakaliśmy do dziś morze łez,
iż trudno byłoby je ogarnąć.
Chcąc uzmysłowić sobie ich ogrom,
spojrzeć trzeba na Niemen, gdy wyleje,
by ujrzeć w odbiciu rzeki płaczącej wierzbami
miliardy, miliardy łez spłakanych milionów oczu,
mieszkańców Kresów, a z nich osobno każdego człowieka
nad swoim losem, cierpieniem i męką,
utratą bliskich i losem Ojczyzny
rozczłonkowanej granicami pod ciosami historii.
Niemna poszum wody więcej może wyrazić,
niźli słowa i porównania najlepszych wieszczy,
A gdy zabraknie słów, to więcej powie milczenie,
w wyrażeniu tego, co słowami nie da się powiedzieć.
Polsko, bierz nasze te łzy, ich ogrom,
Byś mogła wreszcie nimi zapłakać nad losem
drugiej swojej części, od Rzeczypospolitej odpadłej,
doświadczonej tragicznie swym ciągłym dramatem,
której jesteśmy i my składową częścią,
materią tej ziemi i duchem jej serca
bijącego po polsku po społu z białoruskim
złączeni kataklizmem podobnego losu,
powiązani śmiercią już wcześniej - w Kuropatach.
Kości nam się zmieszały
na polu wietrzejąc i rozpadając się w proch.
I ziemią jesteśmy, cząsteczką naszej ziemi ojczystej,
kresowej ziemi zroszonej obficie naszą krwią,
zoraną naszą wspólną krwawicą,
rodzi się na Niej z nas twórczy plon.
Ze śmierci wyrasta wielki duch życia
białoruskości, a z nią polskość.
Brną do przodu cierpliwie, z uporem
kształtując nacjom ichnią świadomość
na ziemi prochów wspólnych przodków
na dalsze wspólne i zgodne ich życie.
Łączy nas wszystkich i wspólna modlitwa
do Matki Boskiej Trokielskiej cudownej,
o uzyskanie łaski zbawienia w Niebie
i życzliwości ludzkiej na Białorusi i w Polsce.
I o zachowanie narodowych swoich tożsamości,
o które walczyliśmy z poświęceniem, oddając życie.
Oczekujemy cudu w Warszawie i w Mińsku.
Uznania, iż broniliśmy godnie tożsamości Kresów.
Epilog
Bogobojni ludzie opowiadają na Kresach,
iż widzieli wędrującą kobietę w czerni,
jak chodzi po polach, lasach i łąkach
i zbiera drobne kamyki z ziemi.
Nie mają odwagi do niej podejść,
gdyż bije od niej wielka powaga.
I ma w sobie coś bardzo ona wielkiego,
coś dostojnego i coś uświęconego.
Coś z Boga.
Nosi przy sobie różaniec z kamyczków,
z którego w skupieniu żarliwie się modli
i z każdym paciorkiem różańca rozmawia,
z ukrzyżowanym, w niezliczonej liczbie.
Ludzie mówią, że to Matka Boska
modląca się z kamiennego różańca kostnego.
W licach rozpoznają w niej Trokielską,
gdyż ta sama jest powaga, urok i podobieństwo.
Pośród paciorków Jej różańca,
fragmencik jest i umęczonego z Trokiel
młodego oficera Mickiewicza Władysława
i wszystkich mu podobnych biedaków bez grobów.
To ślady stóp ostatnie Mickiewicza na śniegu
całowali ludzie w Trokielach, jak świętego,
płacząc przy jego męczeńskiej, okrutnej śmierci
po ostatnim spod szubienicy jego okrzyku:
„Jeszcze Polska nie zginę...”.
Symbolizowało to wieszanie Rzeczypospolitej
i odchodzenia stąd skatowanej Polski.
Żegnali Ją ze łzami, całując męczeńskie jej ślady
święte dla nich, jak mowa ich polska,
co rozbrzmiewa tutaj do dzisiejszego dnia.
Matko Trokielska! i Ty płakałaś, w skrytości kościelnej,
a oczy zeszklone pozostały po dzień dzisiejszy.
Matko! Twoje łzy uświęcają naszych łez ogrom.
Stąd też Niemen jak Jordan uświęconą jest rzeką.
***
Ludzie wybywszy z Kresów przed laty koniecznością losu,
Mocno są trzymywani przez tą ziemię korzeniami tęsknoty.
Zjeżdżają ze świata gościnnie do swoich ojcowizn,
i żegnają się tam wodą tejże świętej rzeki,
a za talizman biorą sobie zwykły kamień z ziemi,
bo jest to dla nich na zawsze święta woda i ziemia,
bo to jest ołtarz ojczysty - Kresowiaków,
przed którym gromadzą się pokoleniowe i ich rodziny.
***
Pielgrzymi, podążajcie więc do Trokiel
do Matki Bożej, ale z różańcami z kamyków,
uzbieranych na polach, w lasach i na łąkach,
na ziemi kresowej umęczonych kamieni.
Módlcie się z różańca zamęczonych przodków,
który będzie dla nich uświęceniem oraz ich pomnikiem,
skoro nie mają oni mogił i grobów
i należnej pamięci w Polsce u rodaków.
|