Utworzenie Placówki AK część 3
Końcem pierwszej połowy 1944 roku już nie było żadnej wątpliwości, że do Trokiel ponownie wkroczą bolszewicy. Na ten temat odbyło się wiele „chłopskich debat”, podczas których starano się dać sobie odpowiedź, co zmieniło się na lepsze w polityce Stalina w stosunku do Polski. Choć informacje ze świata polityki docierały na wieś, tylko fragmentarycznie i często zniekształcone, to wszyscy wiedzieli, że sytuacja polityczna Polski jest już inna niż w 1939 roku to znaczy lepsza. Placówka AK prowadziła kolportaż pism podziemnych „Świt” i „Biuletyn”, które w pewnym stopniu starały się dać odpowiedź na interesujące aktualne problemy dotyczące „jutra” Trokiel i okolicy. Najczęściej docierał do naszego domu „Biuletyn”, który był drukowany w Hermaniszkach oddalonych od nas nie całe 10 km.
Często mój ojciec wieczorami czytał na głos zebranym u nas w domu sąsiadom, wiadomości z „Biuletynu”, zapamiętałem takie zdarzenie, że po odczytaniu wiadomości ze wspomnianego biuletynu rozpoczęła się dyskusja na temat „teorii dwóch wrogów”. Twierdzono, że sytuacja polityczna jest obecnie dla Polski jeszcze korzystniejsza niż 1916-1918 roku, bo mamy swój rząd, wojsko i pomoc Ameryki. Obecny na tej dyskusji mój dziadek Józef Pietrusiewicz, tak tłumaczył zebranym teorię „dwóch wrogów”. Od wieków mieliśmy wroga na wschodzie i na zachodzie. Teraz będziemy mieli taka sytuację, że ci wrogowie , tocząc z sobą wojnę na terenie Polski zbliża się do siebie na taka odległość, że od jednego strzału obaj padną trupem, jak od śrutu dwa zające na polowaniu. Drugi problem poruszany przez dyskutantów i szeroko komentowany w podziemnej prasie to „fakty dokonane i wystąpienie AK w roli gospodarza”.
Wydaje mi się, że do tych fragmentów polityki lansowanej przez wyższe ogniwa kierownictwa AK, doły nie były w stanie przekonać swoich członków. Z perspektywy 60 lat, jakie upłynęły od tamtego czasu, tak mnie osobiście się wydaję, że wyższe kierownictwo AK, lansując teorie „faktów dokonanych i roli gospodarzy”, popełniło wielki błąd, który pociągnął za sobą tysiące istnień ludzkich (Walki o Wilno, Powstanie Warszawskie). Nie sądzę, by Komenda Główna AK, nie znała wszystkich układów i warunków, które koniecznie muszą towarzyszyć tej teorii, by można było ja pomyślnie zrealizować w praktyce. Dlaczego tego wszystkiego kierownictwo AK nie wzięło pod uwagę? Nie była to teoria nowa, szeroko o niej pisał Józef Piłsudski w 1916 roku, gdy rozważał okoliczności i możliwości wskrzeszenia Polski. Wyraźnie ten fakt podkreślał, że teoria „faktów dokonanych” może być aktualna gdy istnieje jakiś konkretny arbiter, jakaś wysoka międzynarodowa instytucja, do której ostateczne decyzje będą należały. W innym wypadku takie „fakty dokonane” przemijają bez echa i rozpływają się jak mgła.
O tym Komenda Głowna nie mogła nie wiedzieć w 1944 roku jakich mamy gwarantów, by zapewnić warunki powstania wolnej i niepodległej Polski? Jestem przekonany, KG była doskonale zorientowana w sytuacji międzynarodowej, ale czym się kierowała, by to wszystko ukryć przed społeczeństwem, „na miły Bóg” nie jestem w stanie tego pojąć.
W tym miejscu cisną się na usta słowa z pieśni „Gdy naród do boju wystąpiła z orężem” (dotyczyły one 1831 roku).
Gdy naród do boju wystąpił z orężem,
Panowie o czynszach radzili.
Gdy naród zawołał : umrzem lub zwycieżym!
Panowie w stolicy bawili
Armaty pod Stoczkiem zdobyła wiara
Rękami czarnymi od pługa
Panowie w stolicy kurzyli cygara
Radzili o braciach zza Buga.
Trokielanie intensywnie dyskutowali na temat, co się będzie działo gdy ponownie wkroczy tu Armia Czerwona (10 lipiec 1944 roku). Liczono tu na zdecydowane stanowisko w sprawie Polski, mocarstw zachodnich i polskiego rządu w Londynie. Większość zwykłych członków Placówki AK żyła w nieświadomości, nie zdawali sobie z tego sprawy, że sytuacja polityczno- wojskowa, po wkroczeniu bolszewików, stanie się beznadziejna. Błędnie oni łudzili się tym, że wschodnie granice Polski gwarantował nam będzie układ polsko-angielski z sierpnia 1939 roku. Za dużo wówczas pokładaliśmy nadziei w pomoc Stanów Zjednoczonych, które miały ostatecznie zadecydować jaki będzie obraz powojennego świata w tym i Polski.
Łudziliśmy się nadzieją i żyliśmy w błędzie nie znając treści rozmów jakie prowadzili w Teheranie (28 XI – 1 XII 1943 roku) Stalin, Churchill i Roosevelt. Tam ustalono wschodnia granice polski na linii Curzona (projekt brytyjski z końca I wojny światowej) i uzgodniono strefę sowieckich wpływów w Europie, aż do Łaby. Patrząc na zwykłych „szarych” członków AK w Trokielach, wielu z nich nie miało nawet podstawowego wykształcenia, a mając tak głębokie poczucie odpowiedzialności za losy swojej ojczyzny, stali w nieugiętej walce na skrawku swojej ziemi do końca. Gdy to wszystko wspominam, załamuje mi się głos, coś dusi w gardle, a łzy same obficie zraszają policzki.
Polityka Stalina wobec kresów wschodnich i Polski, była dokładnie opracowana w szczegółach., dziwie się tylko mocarstwom zachodnim, że dali się tak daleko Stalinowi „wyprowadzić w pole”. Stalin miał gotowy scenariusz odnośnie Polski przygotowany i przećwiczony w 1920 roku
z Tymczasowym Rządem Polskim z Dzierżyńskim na czele.
Odnośnie polskich kresów w dniu 14 lipca 1944 roku Józef Stalin podpisał Dyrektywę Kwatery Naczelnego Dowództwa, skierowaną do dowódców wojsk 1, 2 i 3 Frontów Białoruskich oraz 1 Frontu Ukraińskiego w związku z wejściem wojsk radzieckich w styczność z polskimi oddziałami zbrojnymi, którymi kieruje polski rząd emigracyjny. W związku z tym Kwatera Naczelnego Dowództwa rozkazuje:
Nie wchodzić z polskimi oddziałami w żadne stosunki porozumienia. Natychmiast po wykryciu rozbrajać skład osobowy tych oddziałów i kierować do specjalnie zorganizowanych punktów zbiorczych w celu sprawdzenia
W przypadku oporu ze strony polskich oddziałów, zastosować wobec nich siłę zbrojną
Meldować do Sztabu Generalnego o przebiegu rozbrajania polskich oddziałów i liczebności żołnierzy i oficerów zgromadzonych w punktach
Tak ślepo liczyliśmy na pomoc w swojej walce o wolną Polskę, ze strony państw zachodnich. Teraz tę pomoc można skwitować następująco: Wielka Brytania i USA już w Teheranie zrobiły tyle dla Polski, że zamieniły nam na wschodzie okupacje niemiecką na sowiecką.
Bolszewicy ponownie wrócili do Trokiel 10 lipca 1944 roku i natychmiast przystąpili wprowadzania „swoich porządków”. Ogłosili powszechną mobilizacje mężczyzn do wojska, urodzonych w latach 1891-1926. Oczywiście Polacy nie zgłosili się w wyznaczonym miejscu i czasie. Każdy mieszkaniec Trokiel, na własną rękę budował kryjówkę aby się ukryć przed organizowanymi łapankami. Łapanki organizowali żołnierze i było to szczególne przeszukanie, jednocześnie dużego terenu. Złapanych mężczyzn przesłuchiwało NKWD, szukając „białych bandytów”, których osadzono
w więzieniu, a pozostałych kierowano pod eskortą do Wojska Polskiego, lub na roboty do ZSRR. Łapanki trwały bez przerwy aż do połowy 1945 roku. Tylko nielicznym udało się uniknąć łapanek.
Prawie równocześnie z wkroczeniem do Trokiel Armii Czerwonej, zaczęli powracać członkowie AK, którzy brali udział w walkach o Wilno w ramach operacji „Burza” pod kryptonimem „Ostra Brama”. Przeżyli oni tam wielki dramat, bo po zdobyciu Wilna zamiast cieszyć się zwycięstwem, musieli uciekać przed internowaniem przez władze sowieckie. Dzięki tylko szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, większość załogi trokielskiej Placówki wyrwało się z okrążenia i wróciła na swój teren. Jako pierwsi wrócili: Władysław Mickiewicz, Jan Michniewicz, Józef Merk, Stefan Łukaszewicz, Bronisława Horyń, Piotr Piotrowski, Jan Horyń, Jan Sipiatowski, Kazimierz Bugaj i inni.
Cel polityczny operacji „Ostra Brama”, był nie mniej ważny jak cel militarny. Polegał on na tym, że po zdobyciu Wilna własnymi siłami Armia Krajowa po nadejściu wojsk sowieckich, miała wystąpić w roli gospodarza terenu, witając armię sojuszniczą. Liczono na to, że taka sytuacja pozwoli zachować własną administrację w mieście. dlaczego tak się nie stało, opisałem wcześniej.
Po zajęciu okręgu Nowogródzkiego przez Armię Czerwoną, wytworzyła się nowa i bardzo skomplikowana sytuacja społeczno polityczna na tym terenie. Część oddziałów AK zostało rozbitych, rozbrojonych lub rozwiązanych po walkach o Wilno. Teren mocno był nasycony wojskiem sowieckim, które tu wybrało miejsce czasowego postoju w związku z zatrzymaniem się letniej ofensywy na Wiśle. Mimo wszystkiego kierownictwo AK, podjęło próbę odtworzenia swoich struktur organizacyjnych. Kierowaniem Placówką AK w Trokielach podjął się Piotr Piotrowski „LORD”.
Placówka w nowym składzie organizacyjnym, znalazła się na terenie działania Ośrodka AK „Cis” obejmującego miejscowości Iwie i Juraciszki.
Komendantem tego ośrodka został ppor. Stanisław Trzeciakieiwcz „ORKAN”. W skład Ośrodka „Cis” wchodziły 4 rejonowe kompanie konspiracyjne, wszystkie przyjęły pseudonimy pochodzące od nazw drzew „GRAB”, „WIERZBA”, „BRZOZA”, „DĄB”.
Zdjęcie - Piotr Piotrowski (pierwszy z lewej)
na przepustce w Warszawie
Kompania konspiracyjna „GRAB”, obejmowała rejon Trokiel, Lipniszek, Geranion, dowodził nią ppor. Władysław Mickiewicz „WNIM”. Równocześnie w drugiej połowie 1944 roku na terenie działania kompanii konspiracyjnej „GRAB”, prowadziły działalność małe grupy partyzanckie „Wiatra” i „ Jaskóły”. Akowcy podejmowali desperackie czyny, by bronić ludność polską przed narzuconym przez bolszewików terrorem. Starano się wszelkimi dostępnymi sposobami, chronić ludność przed aresztowaniem i poborem do sowieckiego wojska.
Pamiętam, że w rejonie Trokiel miały miejsce przypadki działalności AK takie jak: zniszczenia dokumentów w Sielsowiecie, zlikwidowanie patrolu milicji, zorganizowanie zasadzki na grupę funkcjonariuszy NKWD, która wymuszała na rolnikach dostawy kontyngentów (zabito i raniono kilka osób), przerwano przewody linii telefonicznej miedzy Trokielami a Lidą i zlikwidowano konfidentów NKWD Jana Balina i żydówkę Hayke.
|