Rodzina Pietrusiewicz - Monika
Monika już od najmłodszych lat, marzyła o pracy i życiu w mieście. W warunkach trokielskich, marzenia te dla córki chłopskiej były mało realne. Odmiennie niż starsze rodzeństwo nie interesowała się w pracą w gospodarstwie, o co rodzice często mieli do niej pretensje. Lubiła dużo czytać, brać udział w przedstawieniach organizowanych przez Szkołę lub ochotniczą straż pożarną. Sama nauczyła się robić swetry, skarpetki i szale na drutach, które przeznaczała dla rodziny. Za namową pani Kowalczykowej (siostra męża Filipiny), która mieszkała w Warszawie wyjechała tam do pracy. Otrzymała pracę w barze restauracji „Jarska”. Było to wielkie wydarzenie w Trokielach, szeroko komentowane przez sąsiadów i znajomych. Wszyscy jej zazdrościli, że mieszka w stolicy, gdzieś daleko w Warszawie. Wielką sensacją był jej przyjazd na pierwszy urlop. Na stację kolejową w Bastunach, wozem pojechała niemal cała rodzina, „załapałem” się na ten wyjazd również ja, niżej podpisany- tam widziałem pierwszy raz w życiu pociąg. Najważniejsze oczywiście były prezenty, które przywiozła z Warszawy, małe dzieci otrzymały misie z czekolady, a starsze bluzeczki, koszulki, czapeczki. Ojcu przywiozła upominek niespodziankę, radio kryształkowe na słuchawki, była to wielka sensacja. Obok domu rozciągnięto długą antenę, dzieci mówiły, że do niej samoloty podłączają druty i dlatego słychać głos w słuchawkach. Dla rodziny było to „okno na świat”, dziennika słuchał dziadek i przekazywał wiadomości zebranej rodzinie i znajomym. Zachowanie Moniki na urlopie u rodziców wywołało pewne zgorszenie wśród sąsiadów, bo chodziła w spodniach, paliła papierosy i opalała się w stroju kąpielowym. Po wakacjach zabrała do pracy w Warszawie, młodszą siostrę Aleksandrę. Ostatni urlop w Trokielach spędziła Monika w lipcu 1939 roku i mimo napiętej sytuacji międzynarodowej wyjechała do Warszawy, gdzie zastała ją wojna. Wojnę i okupację spędziła w Warszawie. W czasie Powstania Warszawskiego, pracowała w oddziałach zajmujących się aprowizacją powstańców i mieszkańców Warszawy. Po wojnie wyszła za mąż za Lucjana Bieleckiego, pracownika muzeum narodowego w Warszawie. Pracowała w ministerstwie rolnictwa, do czasu przeniesienia męża do pracy w Łodzi. Miała jedną córkę Dorotę. Zmarła i pochowana jest w Łodzi.
|